Co jakiś czas w ZHP pojawia się dyskusja, czy Znaki Służb są odpowiednie dla wędrowników. Oczywiście są! W moim środowisku nie było takiego problemu, wraz z drużyną zdobyliśmy ich kilka. Jak do tego doszło? O tym poniżej.
Zacznijmy od tego, że wywodzę się z drużyny, w której zawsze się coś zdobywało. Zapewne zapytasz, co to ma do rzeczy. Otóż wiele. Od swoich pierwszych harcerskich lat wiedziałam, że warto otwierać próby na stopnie, sprawności itp. Nikt mnie nie zmuszał, wzorowałam się na swoich przełożonych. Nie byli nimi światli instruktorzy, lecz dziewczyny, które miały po 14 lat, niewielki staż i pojęcie o ZHP. Osobisty przykład kadry to nie bajka! W moim przypadku zadziałał. Jeśli zależy Ci na rozwoju swoich podopiecznych, zacznij od siebie, gdyż bez tego nie ruszysz ich z miejsca. Kiedy widzę instruktora, który nie zdobył chociażby stopnia Harcerza Orlego, mój szacunek do niego spada. Zatem zanim zaczniesz namawiać wędrowników do zdobywania Znaków Służb, sam na początku postaraj się o sprawność mistrzowską bądź kolejny stopień.
więcej przeczytasz w felietonie Agnieszki Bąder w Internetowym Magazynie Wędrowniczym „Na Tropie”: TUTAJ